Music

01 maja, 2015

Chapter 10 'czy ty właśnie powiedziałaś, że nie chcesz mnie stracić?''

      Obudził mnie ciekawy zapach dochodzący z dołu domu. Przetarłam zaspane oczy i rozciągnęłam swoje długie ciało. Ostatni raz rzuciłam się na wygodny materac, a już po chwili schodziłam po starych, drewnianych schodach na dół, do kuchni. Nie potrafiłam rozpoznać tego aromatu. Był taki delikatny i znakomity, a za razem taki ostry. Przeszłam przez próg drzwi i stanęłam w miejscu, gdy zauważyłam Mulata doprawiającego coś w patelce, a obok niego cały stół jedzenia, które SAM ugotował. Odwrócił się w moją stronę z wielkim sympatycznym, a za razem uroczym uśmiechem na twarzy. Zaśmiał się (pewnie zobaczył mój wyraz twarzy).
-Część kochanie.-Powiedział wyłączając gaz. Zwinnym ruchem przerzucił zawartość naczynia na talerz.- Jak się spało?-zapytał po chwili ciszy. Nadal byłam osłupiała. Jak on ugotował tyle jedzenia i to sam?!
-Em.-Otrząsnęłam się.
   Weszłam w głąb pomieszczenia nie wiedząc co powiedzieć. Widziałam kątem oka, jak chłopak z roześmianiem patrzył na mnie. Czułam się dziwnie. Tak na prawdę to pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co mam robić. Ciągle analizowałam słowa, które chciałam powiedzieć, ale żadne nie wydostało się z moich ust. W tej chwili miałam na serio ochotę ukryć się pod ziemią i przechować się tam do następnego wieku. Nienawidziłam tego stanu. Bałam się, że zrobię z siebie idiotkę.
-D-Dobrze, a tobie jak?-jąkałam się.
    Zayn jeszcze bardziej się uśmiechnął, a ja w końcu wróciłam do żywych. Zastanawia mnie ciągle czemu on się tak szczerzy? Bawi go to?
-Znakomicie.-Poczułam silne ramiona oplatające moją posturę.
  Przez chwilę zawahałam się, lecz zaraz wtuliłam się w niego. Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam się bezpiecznie. Co jest pokręcone. Może i chłopak był silny i odstraszający to i tak nie czułam się przy nim chroniona. Ciągle powtarza, że nie pozwoli nikomu mnie zranić. Coraz bardziej się przekonuje, że on mówi prawdę. Zrezygnował ze wszystkiego. Nie rozumiałam czemu. Ja bym nie potrafiła czegoś takiego dokonać nawet jeżeli szczerze mi na tym zależało. Ja bym nie potrafiła się pozbierać przy takim czymś. W ogóle teraz nie umie się poukładać pomimo, że nic się nie dzieje w moim życiu. Poprawka. Dopiero teraz zaczęło się dziać kiedy spotkałam Zayn'a. Nigdy nie sądziłam, że w jakikolwiek sposób się z nim zakoleguje. Bałam się go, a teraz czuje, że nic mi nie zrobi. Głupio to brzmi. Strasznie ciekawiło mnie to, co chłopak ukrywał. Z jednej strony nie chciałam nic wiedzieć, ale jednak ciekawość zawsze jest. Dzisiaj, a raczej w tej chwili jest za pięknie, aby to wszystko zepsuć, więc ugryzłam się w język o mały włos nie zadając pytania.
~*~
 Od razu po udanym, pysznym śniadaniu postanowiliśmy jechać dalej. Od dłuższej chwili zastanawiałam się jak chłopak mógł tak dobrze gotować? Nie no okay faceci potrafią coś upichcić, ale żeby tak wspaniale? W szczególności, że on miał mało czasu na to, a jeszcze do sklepu musiał jechać. To było  nie do pojęcia przeze mnie. 
-Skarbie nad czym się tak zastanawiasz?-zaśmiał się, a na moje policzki nie wiadomo dlaczego zagościły się czerwone plamy. Czułam się dziwie. Tak jakbym właśnie została przyłapana na myśleniu o nim.
-Y, o niczym ważnym-wypaliłam i poczułam większe palenie na policzkach. 
-Haha, no powiedz.-Nagania z uśmiechem. 
-O tym kiedy w końcu mi coś powiesz-żałowałam, że mam niewyparzony język. Spojrzałam w jego stronę i widziałam ze zrzedła mu mina. Poczułam się winna, ale czemu?
-Alice, zrozum nie chce cię stracić-powiedział z powagą  skupiając się na drodze. 
-Nie stracisz mnie.-Sama nie wiem kiedy słowa same popłynęły z moich ust. Nadal skoncentrowany był na jezdni. 
-Skąd mogę mieć pewność. Przecież możesz mnie znienawidzić.-Odparł nie zwracając już uwagi na mnie. 
 Zastanawiałam się nad tym co mam mu odpowiedzieć. W końcu nie mam pewności co on ukrywa i czy na serio się na niego nie wkurzę. Lecz to nie jego wina. Chyba. Babcia kazała mu zaufać, więc to chyba nie odpowiednio gdybym się od niego odwróciła.
-Nie odwracam się od ludzi, którzy są spokrewnieni w jakikolwiek sposób z dziadkami.-Odpowiedziałam już odwracając od niego wzrok. 
-Co?-widocznie się zdziwił, ale i tak nie miałam ochoty mu już nic tłumaczyć, więc zaczęłam oglądać widoki za szybą. Piosenka, która właśnie leciała zdołowała mnie. Deszcz za oknem wcale nie pomagał. Nie powinnam tego mówić, ale taka prawda. Nie jestem osobą, która kłamie. W szczególności, że muszę mu zaufać bo tak mówiła babcia, a po za tym znał się z moją rodziną. Lecz do jasnej cholery czemu nie powie mi wprost tego co chce?! -Przepraszam.
-Co?-powtórzyłam pytanie, które niedawno sam wypowiedział. 
-Nie powinienem tak zwlekać, ale też musisz mi dać czas. Dopiero nie dawno po wielu latach cię spotkałem i boje się. Cholernie boje się, że cie stracę. Ponownie. Najgorsze jest to, że ty nic nie pamiętasz i myślisz, że świat jest cudowny, ale prawda jest inna. Wyglądam na osobę, która nic nie czuje, ale to jest nie prawda. T-to po prostu jest chore. Cały ten świat jest chory i powalony, a my wszyscy tworzymy pozory. Nic nie trwa wiecznie niestety, a ja nie mogę tak dalej odciągać się od wyjaśnień, ale to trudniejsze, niż wygląda. Wiesz co jest gorsze od tego, że ty nic nie pamiętasz?-zaprzeczyłam głową nadal patrząc na jego idealne rysy twarzy. -Najgorsze jest to, że nikt nigdy nie wie kiedy jest nasz koniec, a gdy mój nastąpi wcześniej nim ci powiem, nie poznasz prawdy. No chyba, że znowu będziesz leciała od babć do ciotek.-Dokończył, a po jego policzkach popłynęły duszone łzy. Chłopak dawno stanął na poboczu, więc bez żadnych problemów mogłam złapać jego policzek i wytrzeć gości, którzy niszczyli piękną doskonałość.
-Nie mów tak Zayn. Nie pozwolę nikomu mi cię zabrać.-Mrugnęłam pocieszająco. 
-Czy ty właśnie powiedziałaś, że nie chcesz mnie stracić?
-Ymhm.-Przytaknęłam.-Nie przyzwyczajaj się.-Dodałam na co chłopak się zaśmiał i odpalił ponownie samochód. Znowu przez drogę nie odzywaliśmy się, a mnie to zaczynało wkurzać. Nie lubiłam ciszy, a już wtedy gdy ktoś jest przy mnie.
-Zayn.-Jęknęłam niechętnie odwracając się w jego stronę. Zaśmiał się.-Bardzo śmieszne, ja tutaj się zanudzę na śmierć!-Krzyknęłam śmiejąc się, a za razem ziewając.
-Jesteś niemożliwa.-Poruszał zabawnie brwiami, a ja przewróciłam oczami. -Ty chyba nie myślisz, że stanę tylko dlatego, że ty chcesz się pobawić.-Dodał. Moje oczy automatycznie się powiększyły, a gdy on zrozumiał sens wypowiedzianych słów parsknął głośnym śmiechem parę sekund po mnie.
-Co ty sugerujesz?-zaśmiałam się z jego głupoty po raz setny dzisiaj.
-Nic.-Próbował się opanować, lecz mu to nie wychodziło.
     Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Na początku nie potrafiłam się z tym pogodzić, ale jednak przywykłam do tego. Cisza, która ogarniała samochód nie była taka wkurzająca, a cichy rytm wolnej piosenki mieszał się z odgłosami mijających nas  pojazdów. Nie chciałam zaczynać niepotrzebnego tematu, gdyż nie jestem osobą, która lubi niszczyć takie chwile. Niestety gdyby mój rozum rozłączył się na chwilę i zatopił się w oddali, tak jak muzyka, która uderzała o kąciki moich uszu, docierając do ich środka, rozkoszując i uspokajając moje wnętrze.
-Lubisz rysować?-spokój, przerwał głos Malik'a.
-C-co?-wypaliłam głupio, nie wiedząc o co chodzi.
-Czy lubisz malować, szkicować?-Powtórzył pytanie.
-Lubię? ale to nie jest jakaś pasja. Prędzej zabicie czasu.-Odpowiedziałam.
-Miałaś jakiś rysunek, który ci się spodobał?-ponownie zapytał. Zdekoncentrowałam się i spojrzałam na niego głupio, próbując przypomnieć sobie wszystko, co narysowałam.
-Em, chyba rysunek chłopaka, który zrobiłam kiedy było mi nudno na lekcji historii-przez głowę przeleciał mi obrazek mojego szkicu. Te idealne rysy i błękitne oczy. Wszystko było szare, tylko tęczówki się wyróżniały i to dawało piękny dla mnie efekt. W prawdzie nie był on profesjonalny, tylko amatorski, ale jednak coś mnie tchnęło na niego. W skrócie-chłopak ideał. ''Szkoda, że tylko na kartce''-pomyślałam.
-Masz może go?
-W domu, a co?
-Nic, ciekawi mnie, jak wygląda twój chłopak marzenie.-Odpowiedział, a ja pokiwałam głową, próbując wyrzucić z siebie myśl, że czytał mi w myślach. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc milczałam.
~*~
 Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudził mnie cichy głos Mulata, który uświadomił mi, że w końcu dojechaliśmy do domu. Niechętnie wyprostowałam swoje ciało i zaczęłam otwierać drzwi. Od razu uderzył we mnie powiem wiatru, który sprawił na mojej skórze, drgawki. Szybko przebiegłam do małej chatki drewnianej i próbowałam jak najszybciej przekręcić zamarznięty zamek. Gdy mi się to udało, jak poparzona wleciałam do mieszkania i pobiegłam do kuchni. Słyszałam jedynie głośny śmiech chłopaka, który przyglądał mi się od samego początku. Zignorowałam go, po czym wstawiłam wody w czajniku i przygotowałam dwie herbaty. Wprawdzie nie mówił, że chce cokolwiek do picia, ale kierowałam się przeczuciami. Tak prawie w każdej sprawie. Jak ja się ciesze, że nie mogę głosować. Przewróciłam oczami na swoje myśli. 
-Przez chwilę myślałem, że wojsko zdemolowało dom.-Po raz kolejny parsknął śmiechem, żartując sobie z przed momentowej sytuacji. 
-Bardzo śmieszne. Zobaczymy jak ty kiedyś zareagujesz podobnie na tą głupią zimę.-Wytknęłam mu język i wyłączyłam gotującą się wodę, zalałam przygotowane przeze mnie kubki i podałam jeden Mulatowi. 
-Dziękuje.-Opowiedział.


-Proszę.


     Słabe promienie słońca odbijały się o błękitną taflę wody. Chłód zaczął ginąć i powoli robiło się cieplej. Pomimo tego, nadal nie uważałam zimy za swojego przyjaciela. Usiadłam na wielkim kamyku, a raczej dużej skale. Zayn ponownie zabrał mnie do tego samego miejsca, co wcześniej. Jezioro zmieniło się tylko pod względem ilości, a raczej braku lodu na sobie, a brzegi, oraz inne rejony tego pięknego miejsca, takie jak las, zaczął zmniejszać swoją pokrywę śniegową.
-Ostatnio jak tutaj byliśmy, pokłóciliśmy się.-Przypomniałam niechętnie, gdy usłyszałam ciche kroki za sobą.
-Racja. Zakończyło się kłótnią.-Poparł.-Ale to właśnie tutaj zaczęło się wszystko. 


Obserwatorzy