Music

19 lipca, 2015

Rozdział 14. 'Zapamiętaj. Zawszę będę, gdy będziesz mnie potrzebować'

  Nie rozumiałam za bardzo, dlaczego tak nagle zmienił zdanie, ale nie chciałam tego zniszczyć, więc się nie odzywałam. Trochę zżerała mnie ciekawość, ale szybko pozbyłam się kolejnych myśli. Liczyłam tylko na to, że Shan mnie zrozumie i nie będzie zły, że musiałam się wyprowadzić. Chociaż tak na prawdę nie wiem, czy chce tam mieszkać. Wolałabym bliżej Shan'a i reszty przyjaciół. Tutaj nikogo nie znam i tak trochę dziwnie być sam na sam z Mulatem. Może i nie jest taki zły, jak na początku myślałam i jestem jedyną osobą, która mu pozostała, ale jednak o wiele lepiej mi w towarzystwie Shan'a.

  Co kilka minut sprawdzałam na zegarek w desce rozdzielczej i czas praktycznie się nie zmieniał. Chciałam jak najszybciej spotkać się z przyjacielem i wszystko mu wyjaśnić. Może robię z tego większy problem, niż jest? Może po prostu tak dawno się nie widzieliśmy, że ta przyjaźń się zniszczy?
Dobra Alice już przeginasz. Uspokój się. Nic się nie zniszczy.-Powtarzałam na głos, gdy już wjeżdżałam w moje miasto. Tak bardzo źle się czuje myśląc o tym, że mogę przyjeżdżać tutaj raz na jakiś czas. Niewiarygodne jest to, że bardzo pragnęłam być teraz przy Shan'ie. Nigdy tak nie miałam i to uczucie było dziwne. Jest dla mnie jak brat, którego nie miałam. Te wszystkie wspaniałe chwile z nim były po prostu cudowne, a ja mogłabym do nich wracać codziennie od nowa. Jednak dobrze wiedziałam, że moje życie się zmieniło i nie będzie tak kolorowo, niestety. Wysiadłam z auta i szłam ulicą w stronę naszego miejsca. Było to małe jeziorko, do którego nikt nie wchodzi od lat. Znajduje się ono za lasem, który nie można przejechać samochodem. Już po pięciu minutach przechadzania się przez zarośnięte drzewa zobaczyłam go. Od razu rzuciłam się na niego i nie chciałam puszczać.
-Shan!-wykrzyczałam. Cieszyłam się tak bardzo z jego obecności. Nagle te wszystkie złe myśli przeszły.
-Skarbie, jeszcze mnie udusisz.-Zaśmiał się przytulając mnie jeszcze bardziej.
-Tak się bałam, że cię stracę i już nigdy nie zobaczę.-Wyszeptałam mu do ucha.
-Mnie się tak szybko nie pozbędziesz.-Poluźnił trochę uścisk, tak abym mogła spojrzeć w jego oczy. -Chciałaś o czym porozmawiać.-Dodał nie zmieniając pozycji.-Co się dzieje?
-To jest bardzo długa i niezbyt miła historia.-Odrzekłam opuszczając wzrok.
-Kochanie, dla ciebie zawsze mam czas.-Usiadł na kamieniu nieopodal nas. Złapał mnie w pasie i zmusił, abym usiadła mu na kolanach. Nie chciałam protestować, więc wtuliłam się w jego tors. -No to opowiadaj.-Powiedział, a ja wzięłam duży wdech, a później wydech.
-Nie wiem od czego zacząć.-Wyszeptałam.
-Od początku.-Podsunął mi.
-Zayn miał racje.
-W czym?
-Wszyscy oszukiwali mnie przez całe życie.-nadal z mojego gardła wychodzić tylko szept.
-Co?-zdziwił się lekko.
-Ja tego nie pamiętam, ale byłam kiedyś 'przyjaciółką' Zayn'a.-Starałam się mówić spokojnie i panować nad wspomnieniami z ostatnich czasów.
-Znałaś Zayn'a?
-Niby tak, ale ja tego w ogóle nie pamiętam.-Westchnęłam.
-No dobrze, mów dalej.-Przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Babcia z dziadkiem poprosili go, aby w razie czego powiedział mi całą prawdę. Powiedział, ale tego się nie spodziewałam.
-Co ci powiedział?-był cały czas spokojny.
-Okazało się, że moi i jego rodzice byli kryminalistami i...Że to właśnie rodzice zabili dziadków, próbując upozorować wypadek. Wtedy uciekli i już więcej policja ich nie złapała.-Już nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
-Spokojnie, jestem tutaj.-Wtuliłam się jeszcze bardziej, a on lekko kołysał moje ciało.
-Rozdzielili mnie i Zayn'a.-Wyjąkałam.-On później odwrócił się od swojej rodziny, aby tylko móc mnie szukać. Shan. Tylko ja mu zostałam.-Kontynuowałam.-Miał racje, że nie będę chciała znać rodziców po czymś takim.
-Rozmawiałaś z nimi?-był nadal spokojny.
-Trochę.-Wyszeptałam. Cieszyłam się, że go mam.
-Potwierdzili to wszystko?-zadał kolejne pytanie.
-Tak.
-Zapamiętaj. Zawszę będę, gdy będziesz mnie potrzebować.-Czułam się taka mała w jego silnych ramionach.
-Zapamiętam.-Wyszeptałam wystarczająco głośno, aby chłopak usłyszał. -A i jest jeszcze jedna sprawa. Jesteś zaproszony jutro na grilla.-Dodałam ocierając łzy dłonią.
-Co?-zbiłam go najwyraźniej z tropu.
-Postanowiłam, że musicie się lepiej poznać, więc wymyśliłam grilla. Co ty na to? -zapytałam podnosząc się i patrząc w jego oczy.
-Jak ledwo zima się skończyła?-zaśmiał się. Co wszyscy mają z tą pogodą?!
-No i co?-udawałam oburzoną.
-Oj no dobrze kochanie, przyjadę.-Pocałowałam go w polik, a później ponownie wtuliłam w silne ramiona.

    Postanowiliśmy, że oby dwoje pojedziemy do domu chłopaka i posiedzimy tam jakiś czas. W ten oto magiczny sposób siedzę w moim samochodzie na miejscu pasażera, gdyż Shan powiedział, że nie będę prowadzić w takim stanie. Niechętnie zgodziłam się, ale i tak dziwnie się czuję. Lubiłam prowadzić samochód, ale nigdy nie miałam szans na zbyt długie siedzenie za kierownicą. Tak na prawdę teraz zaczęłam nim jeździć. Auto wygląda jak nowe, pomimo, że wczoraj wieczorem zostało odebrane przez Zayn'a z naprawy.
    Skręciliśmy jeszcze w jedną uliczkę i już po chwili hamowaliśmy pod jego domem. Chłopak otworzył mi drzwi zanim zdążyłam odpiąć pasy.Wysiadłam dziękując mu. Gdy byłam już przed wejściem poczekałam na Shan'a i weszliśmy do środka. Nikogo nie było, więc jesteśmy sami.
-To co robimy?-zapytałam klaszcząc w dłonie. Humor mi się poprawił i to bardzo.
-Może chcesz coś do jedzenia?-pominął moje pytanie.
-Nie dzięki.-Weszłam do salonu.-Może obejrzymy film?!-krzyknęłam, gdy siadałam już na skórzanym fotelu.
-Dobrze! Naszykuje popcorn, a ty znajdź coś w necie!-Odkrzyknął, a ja włączyłam laptopa. Po dłuższej chwili szukania, znalazłam. Niech się chłopaczyna trochę namęczy przy mnie.
-To co oglądamy?-zapytał kładąc miskę z popcornem na stolik.
-''Gwiazd naszych wina.''-Powiedziałam i włączyłam film.
-Co ja z tobą kochanie mam? -westchnął, a ja przytuliłam się do niego i zaczęliśmy oglądać.

    Po skończonym filmie byłam bardzo zmęczona, więc postanowiłam zostać u Shan'a na noc. Jutro razem pojedziemy do mnie i zrobimy niezapomnianego grilla. Szybko wzięłam prysznic i założyłam ciuchy naszykowane przez chłopaka. Uwielbiałam spać w jego ciuchach, ale rzadko się zdarzało, że przyjeżdżałam tutaj nie planując niczego. Wiedziałam, że muszę napisać do Zayn'a mówiąc mu gdzie jestem, ale nie miałam nawet na to siły. Wgramoliłam się do łóżka, na którym leżał już Shan. Przytuliłam się do ciała chłopaka i już po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.

   Wstałam z wygodnego łóżka, ale Shan'a nie było przy mnie. Zdziwiona wyszłam z pokoju i pokierowałam się na dół. W salonie również go nie było. Wystraszona poszłam w stronę kuchni, lecz nikogo w domu nie było. To nie podobne do chłopaka, że znika o czwartej nad ranem i na dodatek nie zostawia żadnej karteczki. Pobiegłam na taras i wyjrzałam na podwórko. To co tam zobaczyłam włamało mnie na pół.
-Przestańcie!-wrzasnęłam i zabrałam ojcu starą deskę z rąk.-Co wy wyprawiacie?! Wynoście się stąd!-krzyczałam panikując, a oni uciekli. Szybko podbiegłam do chłopaka, który leżał prawie martwy na trawie. Nie wiedziałam co robić i szybko sięgnęłam po telefon. Wkurzyłam się, że nie było zasięgu. Rzuciłam nią o płot.

   Obudziłam się krzycząc i odetchnęłam z ulgą.
-Kochanie co ci się śniło?-zapytał zmieniając pozycję i teraz siedział obejmując mnie.
-Rodzice próbowali cię zabić.-Wyjąkałam płaczliwie i starłam kolejne łzy, które spadały po moim policzku na pościel.
-Ciii, to tylko sen.-Próbował mnie uspokoić, ale ja nie potrafiłam myśleć o niczym innym, niż zakrwawionej twarzy chłopaka.-To tylko sen.-Powtarzał ciągle. Nie mogłam uwierzyć, że to sen.
-Proszę, uważaj na siebie.-Wyszeptałam łapiąc powietrze w płuca.-Oni są nieobliczalni.-Dodałam spoglądając mu w oczy. To zawsze mnie uspokajało.
-Obiecuje kochanie.-Wytarł mi dłonią mokre poliki.-A teraz idź spać. Nic złego ci nikt nie zrobi przy mnie.-Posłusznie się położyłam, ale nadal nie mogłam zasnąć.
-Nie chce cię stracić.-Szepnęłam i ponownie odpłynęłam w ciemność.

13 lipca, 2015

Rozdział 13 'Spotkajmy się, proszę'

   Obudziłam się z myślą, że muszę porozmawiać z Shan'em. Przez to całe zamieszane związane z moimi rodzicami w ogóle zapomniałam o jego istnieniu. Teraz, gdy mogłam chwilę pobyć sam, na sam i pomyśleć nad każdym najmniejszym szczegółem. Nie gadałam z nim od tygodnia.
-Może się obraził?-pomyślałam, ale szybko usunęłam to z głowy. Nie mogłam go stracić. Jest mi najbliższą osobą. W prawdzie Zayn też teraz nią jest, ale bardziej zależy mi na Shan'ie. W końcu znam go przez wiele lat i zawsze byliśmy blisko. Nie chciałabym, aby nasz kontakt się zniszczył. Ciekawi mnie również to, jak Zayn załatwił to, że skończyłam szkołę bez egzaminów? Przecież to nie możliwe, a co z maturą? Z nim też będę musiała szczerze porozmawiać.
   Spojrzałam na okno i zauważyłam, że jest jeszcze ciemno. No pięknie. Ile ja spałam? Przecież nawet 6 am, nie ma. Odblokowałam telefon, który leżał pod poduszką i zdziwiłam się tym, że jest dopiero 4:36 am. Nie  miałam siły nawet zasnąć bo ciągle myślałam co będzie z Shan'em. Czy się obraził, czy nie? Może powinnam mu napisać, że chce się z nim spotkać i wyjaśnić czemu zniknęłam tak nagle na tydzień? Niedługo są egzaminy, może dać mu czas, aby się nauczył? A jak jeszcze bardziej się wkurzy za to, że dłużej się nie odzywam? Jak on zareaguje na to wszystko? Teraz będę mieszkać w innym mieście i to w dodatku z Zayn'em, którego nie zdążył za bardzo polubić.
Jest moim przyjacielem, więc powinien mnie zrozumieć. Straciłam już rodziców.  Nie chce go również. Nie mogę tak zwlekać i muszę z nim porozmawiać, ale nie ma nawet 5 am.

    Pośpiesznie weszłam w SMS-y i wyszukałam tam Shan'a.

  ''Shan wiem, że nawaliłam z tym, że na tak długo wyjechałam nie informując cię o tym, ale nie wiedziałam co robię. Teraz wiem, że musimy porozmawiać. Muszę ci coś powiedzieć. :/ Przyjadę dzisiaj o 3 pm do Holmes Chapel. Spotkajmy się, proszę. 
Alice. ''

Wiedziałam, że nie odpiszę mi teraz, jeżeli w ogóle odpisze. Chciałam ponownie zasnąć, lecz coś mi na to nie pozwalało. Dlaczego tak nagle poczułam się samotna, że nie ma ze mną Shan'a? Jest moim przyjacielem, więc to nie powinno  być dziwne. Jednak dla mnie jest. W ogóle świat stał się dziwny. Wszystko zaczęło być takie skomplikowane i nierealne. Tak, jak mówił Zayn. On już przez to przeszedł i pozostałam mu tylko ja. Cały czas byłam przekonana, że zależy mi jedynie na Shan'ie, a teraz doszedł jeszcze Malik.
  A rodzice? Nie chce ich znać. Do tej pory nie mogę brać sobie do głowy tego, że przez całe życie byłam oszukiwana. Shan jako jedyny ze mną był i nigdy, ale to nigdy mnie nie okłamał. Był zawsze, gdy go potrzebowałam. Nawet wtedy, gdy było późno, a ja zadzwoniłam do niego, aby po mnie przyjechał. Był gotowy walczyć, abym tylko była bezpieczna. To wielkie poświęcenie, patrząc na to, że Shan nienawidził używać bezpośrednio przemocy.
  Uwielbiałam z nim wychodzić. Zawsze, gdy wracałam byłam tak zmęczona i szczęśliwa, że nawet największy dupek świata nie byłby w stanie wejść mi do głowy i w niej namieszać. Codziennie było coraz to nowsze przygodny. A to na biwak nad rzekę, a to wypad na jakieś nielegalne wyścigi. Zawsze było super i pewnie za tym najbardziej tęsknie. Zamiast teraz pakować się na kolejny zabawny dzień, leże na łóżku i gapię się bezsensownie w sufit, sprawdzając co chwilę telefon z nadzieją, że napisał.
-Chyba powinnam się przejść.-Wydukałam na głos to co myślę.
  Wstałam z łóżka i pierwsze co zrobiłam to podeszłam do wielkiej komody, aby wyjąc jakieś cieplejsze ciuchy składające się z czarnych jeansów i przydługiej bluzy z napisem: Don't let me go, please. Poszłam do łazienki, aby się ubrać i naszykować. Gdy już byłam gotowa niechętnie zeszłam na dół, starając się być tak cicho, żeby tylko nie obudzić Mulata. Zostało mi dziesięć godzin do spotkania się z Shan'em, jeżeli w ogóle się zgodzi na to spotkanie. A może niepotrzebnie się martwię ? Może nie jest zły, tylko chciał mi dać trochę czasu?

   Stałam patrząc się w przestrzeń przede mną. Woda lśniła tak pięknie w świetle księżyca, że aż chciało się zapisać ten obraz w głowie do końca życia. Shan'owi na pewno też by się spodobał. A może namówię Zayn'a, aby zrobić jakiegoś grilla i siebie poznali? Przecież jest zima, za wcześnie na grilla.
  Dni tak naprawdę zaczynały się robić cieplejsze, tylko noce nadal były zimne. Pod topniejącym już śniegiem można ujrzeć pierwsze oznaki wiosny. Ptaki i inne stworzenia zaczynały powoli wychodzić z dotychczasowych kryjówek, a my mogliśmy usłyszeć ich piękne śpiewy. Trawa stawała się bardziej zielona, a na drzewach pojawiały się gdzieniegdzie małe listki.
   Księżyc powoli zachodził, a słońce zaczęło wschodzić z drugiej strony ziemi. Wiał chłodny wiatr, ale nie było już tak zimno. Idealna pogoda na spacer. Znaczy byłaby, gdyby Shan tutaj był. Czasami specjalnie przed szkołą wstawaliśmy wcześniej, aby tylko się przejść i porozmawiać. Nie mieliśmy przed sobą większych tajemnic. Może dlatego czuje się dziwnie? Może, gdy już mu wszystko opowiem, poczuje się lepiej? A może powinnam pojechać tam z Zayn'em, abyśmy oboje z nim porozmawiali? Czy lepiej byłoby do niego zadzwonić i zapytać się, czy jest na mnie zły i mu wytłumaczyć wszystko? Nie wolę nie ryzykować.

     Moi rodzice całe życie byli przestępcami.-To zdanie ciągle dudniło mi w głowie. Tak, że już miałam tego dość. Chciałam o tym zapomnieć. Żyć tak, jakbym w ogóle ich nie znała. Jak ja teraz tak się czuje, to co musiał przeżywać Zayn? Przecież nikt nie jest tak silny na jakiego wygląda. A może on nadal to przeżywa? Czy on się czuje tak samo, jak ja? A może czuł to samo? To wszystko jest zbyt skomplikowane! Te uczucia, myśli, przeszłość! Powinnam powiedzieć policji o ich wyczynach, ale jednak nie chciałam tego robić. Nie chce ich znać, ale nie potrafię ich wydać.
     Nie rozumiałam tego, że dopiero teraz zaczęłam to przeżywać ze zdwojoną siłą. Jak Zayn mi o tym opowiadał, nie było tak źle. Gdy 'rozmawiałam' z rodzicami, nie czułam się tak fatalnie. Tylko teraz. Przecież ból powinien przejść. Albo może powinnam przejść w otępienie, jak to mam w zwyczaju? Robić wszystko co muszę, nie pamiętając tego? Zapomnieć o świecie i o otaczających mnie ludziach? To raczej by nie wypaliło. Zayn by się skapnął i zareagował. A gdyby nic nie wiedział i udawałabym, że wszystko jest dobrze? Nie, nie mogłabym mu tego zrobić. Przecież boli mnie to, że wszyscy mnie oszukiwali, a ja miałabym iść w ich ślady? Nie mogłabym nikomu tego zrobić, nawet teraz. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy uczyli mnie, abym nigdy nie kłamała, a sami to robili. Dlaczego?


Mam tak dużo pytań, ale muszę być przygotowana, że poznam tylko część odpowiedzi na nie.


    Spojrzałam się w górę i zdziwiłam się tym, że słońce było już nad koronami drzew. Spojrzałam szybko na zegarek w telefonie i zauważyłam wiadomość. Prawie, że pisnęłam z radości. Otworzyłam ją szybko i tak, jak się spodziewałam odpisał mi!

 ''Nie nawaliłaś. Nie mógłbym być na ciebie wściekły xx. Coś się stało, kochanie? 
Jasne, że możemy się spotkać. O 15 pm, w naszym miejscu.
                                                       Shan xx. ''

Byłam tak szczęśliwa, że szybko poleciałam do domu i przez wypadek wpadłam na Mulata, który chciał zapewne wyjść zobaczyć, czy nic mi nie jest.
-Widzę humorek dopisuje.-Zaśmiał się nadal trzymając mnie w ramionach, przez które uniknęłam upadku. 
-Chyba widać.-Powiedziałam szczerząc się. 
-Głodna?-zapytał puszczając mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jeszcze nic nie jadła, bo byłam zbyt niedostępna, aby pomyśleć o jedzeniu. 
-Mhm.-Przytaknęłam, jak mała dziewczynka. Chłopak zapewne miał ze mnie wieli ubaw. -Em. Zayn?-zdecydowałam się podjąć ten temat.
-Tak?-wchodził już do kuchni. 
-Może zrobiły jutro, albo pojutrze grilla i zaprosimy Shan'a? 
-Grill? W zimę? -zdziwił się. 
-No taaak.-Przeciągnęłam samogłoskę 'a'. 
-Przecież ty nienawidzisz zimy, a co dopiero użerać się w nocy z mrozem.-Spojrzał podejrzenie w moją stronę. 
-Wiosna idzie!-oburzyłam się. 
-Może i idzie, ale zbyt wolno, aby robić imprezy pod gołym niebem.-Zaczął robić kanapki. 
-To w domu zrobimy.-Trzymałam swego. 
-Ty chyba chora jesteś.-Zaśmiał się uroczo. Czekaj, stop!
-Nie jestem chora! Po prostu chce, abyście się poznali.-Zrobiłam złą minę, jak dziecko, któremu tata zabrał ulubioną zabawkę, a nie chce jej oddać. 
-Mnie i Shan'a?-jeszcze bardziej się zdziwił. 
-Tak.-Nie potrafiłam rozpoznać jego wyrazu twarzy. Obojętna. Tak, jakby została wykonana z kamienia. Zabolało. 
   Nie odzywał się przez chwilę, a mój entuzjazm padł. Nie wiem dlaczego, ale już nie miałam ochoty na nic i wróciłam do stanu, który miałam rano. Czyli siedziałam na krześle, patrząc jedynie w jeden punkt, który był bardzo interesujący w tej chwili. 

    Nawet nie zauważyłam kiedy Mulat mi położył talerz kanapek na stole i usiadł po drugiej stronie stołu. Wydawało mi się tak pięknie, gdy nic nie musiałam robić. A chęć na jedzenie tak samo przeszła. Nie wiedziałam co się dzieje, ale chciałam tego. Było mi tak dobrze, jak prawie nigdy. Nie czułam niczego. Dosłownie. 
-Alice?-z moich myśli wydostał mnie czyjś głos. Gdy tylko spojrzałam na Zayn'a nie musiałam długo czekać, bo wiedziałam, że to on do mnie mówił. 
-Tak?-zapytałam próbując się jakoś uśmiechnąć, ale moja blada twarz zapewne nie wyglądała teraz szczerze.
-Coś się stało?-zaprzeczyłam ruchem głowy.-Na pewno?-znowu wykonałam ten sam gest. 
  Wzięłam do ust pierwszy gryz kanapki, lecz Mulat ciągle się na mnie patrzył tak, jakby próbował rozszyfrować moje zamiary. 
-Możemy zrobić tego grilla.-Gdy usłyszałam to zdanie nie mogłam uwierzyć. Już zrezygnowałam z nadzieje, że coś takiego się wyprawi.Tutaj miła niespodzianka. 
-Czemu, akurat teraz tak zdecydowałeś?-zapytałam obojętnie, licząc na to, że nie usłyszę odpowiedzi. 
-Bo widzie, jak ci na tym zależy.-Spojrzałam na niego zdziwiona. 

Obserwatorzy